Kochani, u mnie bez zmian.
Dziś znów się rozsypałam, choć przez ostatnie półtora tygodnia jakoś się trzymałam.
Nie umiem ubrać w słowa tego co teraz ..... nie umiem opisać nicości.
Najbardziej dobija mnie perspektywa tylu lat życia bez Madzi.
Czasem wyłączam myślenie i staram się nie myśleć o tym co złe, nawet sobie powtarzam, że dam radę bo Madzia dawała a miała milion razy gorzej.
No tak, niby tak, ale ona bardzo chciała żyć, nawet nauczyła się żyć z tym narastającym bólem, znosiła go dzielnie, stawiała sobie nowe zadania by o tym nie myśleć.
Chciałam iść jej torem myślenia, tak jest to jakiś pomysł, przynajmniej na chwilę się sprawdza.
Coś tam zaczynam nagrywać na jej kanale, żeby wciąż żył. Może się to komuś nie podobać, ja sama miałam wątpliwości, ale skoro to działa i daje chwilową poprawę to czemu nie.
Jeszcze nie szukałam pracy ale myślę o tym.
Chciałabym zarabiać nie tylko dlatego, że z czegoś trzeba żyć, no i nasze stworzenia muszą, ale chciałabym móc pomagać innym.
Pozdrawiam Was i bardzo dziękuję Monice i Marcinowi z Krakowa, którzy zawsze słali karteczkę dla Madzi, a teraz przysłali ją dla mnie z Mielna. To takie wzruszające, aż się rozkleiłam jak ją dostałam :-)
Dziękuję.