Dziękuję tym samym za Wasze serdeczne słowa dla nas.
W te pierwsze Święta Zmartwychwstania tak bardzo utożsamiam się Matką Pana Jezusa.
Broń Boże porównywać moją skromną osobę do Świętości, tylko takie samo odniesienie widzę, kiedy i ona i ja i wiele, za wiele innych mam musiało patrzeć na cierpienie własnego dziecka...
Widząc Ją wpatrującą się oczami pełnymi bólu, strachu i łez jak kolejne ciosy obiera Jej jedyne dziecko, widzę siebie/nas jak patrzymy kiedy w nasze dzieci wbijają kolejne igły, jak pojawia się nowy ból/wznowa, jak wracają z bloku okaleczone bardziej lub mniej.
Wreszcie jak Ona stoi pod Jego krzyżem ... tak my stoimy.
Ja stać tak już będę do końca.
I ani Matka Boska nic nie mogła zrobić, NIC tak i my, mamy nic nie mogłyśmy...
Jednak ona przyjęła wolę Pana, ja nie przyjmuję, czy przyjmę ? Mam nadzieję z uwagi na Madzię.
Ona już zmartwychwstała.
Dla mnie nie ma już zmartwychwstania.