Kochani, dziś już po wizycie w poradni w Warszawie
Wstaliśmy dość szybko, jak na mnie i Madzię bo przed 7.00 trzy godziny jazdy i 4 godziny czekania, znów 3 godziny jazdy. Madzia miała prawo być dziś bardzo zmęczona.
Szwy elegancko wyjęte, wyniki odebrane, niestety fosfataza znów w górę (574), leukocyty jak zaklęte na poziomie 2,60, hgb 12,2 i ładnie urosły nam płytki do 318.
Miałam nadzieję, że opis badania z biopsji szpikowej wyjaśni powód słabych leukocytów, ale w tej kwestii mamy aż jedno zdanie, całe szczęście pozytywne. Więc znów będzie batalia o przesłanie biopsji szpikowej do badania celem wykrycia jego jakości, o ile to możliwe. Jeśli w Instytucie nic nie zrobią biorę bloczki i wysyłam gdzie indziej.
Ogólnie dziś poczułam się jakbyśmy były kimś nowym, a nie pacjentem, którego leczy się od roku akurat w tym ośrodku. Panie w laboratorium i pani pielęgniarka w poradni były bardzo miłe, ale wizyta w poradni - szkoda opisywać. Ja bardzo szanuję tamtejszych lekarzy i cały personel, rozumiem, że jest zbyt dużo dzieci, coraz więcej a doba zbyt krótka, ale nie może być tak, że jedziemy prawie 500 km. i wracamy drugie tyle praktycznie z niewiedzą równą tej z jaką zajechaliśmy. Pobrano badania, ściągnięto szwy, ustalono kolejny termin badań i nikt nic nie mówi, co dalej ? Nikt nie analizuje tych wyników by dociec przyczyny. Obecnie trzymamy się wersji, że Madzi szpik być może potrzebuje więcej czasu na odbudowę, być może, a może być inny powód. Przecież hemoglobina i płytki są przynajmniej w normie, to dlaczego leukocyty nie rosną ? Dlaczego fosfataza nie spada ?
Może jednak wybierzemy się do Stuttgardu, a raczej na pewno, tylko zbiorę komplet potrzebny do konsultacji.
Pozdrawiamy Was serdecznie, trzymajcie wciąż kciuki i módlcie się żeby Madzi wróciły siły, bo jak na razie bardzo szybko się męczy i dużo odpoczywa.