Wczoraj i dziś z przymusową wizytą w Przylądku Nadziei.
Płytki i krew do toczenia. Madzia taka słaba, że sama chciała jechać jak zawsze broniła się do ostatniego dnia przed wyjazdem na toczenie. Ale to była doba decyzja, dziś widać, że choć ból napiera, to te toczenia ciut ją wzmocniły. No i mamy nadzieję, że wyniki pozwolą nam poczynić jakieś działania w Warszawie.
Tak bardzo bym chciała, żeby choć naświetlono miejsca gdzie boli, to z pewnością podniosłoby ją psychicznie ... módlcie się Kochani o to.
Niestety nie mamy wpływu na płuca, a;e ból dokucza teraz bardziej, a to odbiera Madzi wszystkie siły.
Tak więc modlę się by nic nie stanęło nam na przeszkodzie by pojechać do Instytutu, zrobić potrzebne badania, zdjagnozować konkretne miejsca bólu i naświetlić, może czasowo da to Madzi wytchnienie i pozwoli jeszcze trochę cieszyć się jej miłością Zivą i wszystkimi domowymi sierściuchami :-)
Trzymajcie kciuki i jak zawsze dziękujemy, że jesteście i dziękujemy każdemu z osobna, kto wysyła do Madzi życzenia imieninowe :-)
Trzymajcie się. Z taka choroba tak jest, ze wszystko faluje ( raz w dół raz w górę). Ja niestety to wiem. Byłam i nadal bywam w miejscach, gdzie Wy jesteście, z moja córka. Miała przeszczep szpiku i nadal diagnoza jest taka, ze może się pogarszać. Córka tez zakochana w koniach, bardzo jej to pomogło po przeszczepie. Walczy dzielnie, żeby jeździć ale ma tez problemy neurologiczne. Różnie to może być, bo ma na razie tylko 6 lat...ale tak na prawdę to każdy żyje z dnia na dzień, tylko Ci w przylądku i centrum zdrowia rozumieją to bardziej. Starajcie się o ile to możliwe wyjść na dwór - nam to bardzo pomagało. Jeszcze wszystko może się odwrócić i nie musi być jak wyglada. Wiem, ze może głupio to zabrzmi ale myślcie o koniach, oglądajcie zdjęcia, idźcie do stajni jeśli to w jakimś stopniu będzie możliwe. Widzę jaki to ma wpływ na moja córkę i w ogóle na stan człowieka w tym wszystkim. Panią tez rozumiem, niech mi Pani wierzy, wiem co Pani czuje... 2 lata siedziałam bez przerwy w szpitalu, byłam wtedy w drugiej ciążyz mysleniem czy będzie zdrowe ( 1:4) i jeśli tak to czy może być dawca, bo my nie mogliśmy. Powiedziano na ze córka rok przeżyje. Tak Pani powiem, co mi pomogło. Niech Pani nie pyta dlaczego i nie patrzy „ na bok” ( w sensie na inne przypadki), bo każda sytuacja jest jedna w rodzaju - to mi akurat jeszcze na Bujwida powiedziano...Trzeba żyć z dnia na dzień... z kroku w krok.. a ze coś się traci tu na Ziemi, a może sami nie wiemy ile się zyskuje gdzie indziej.... Trzymmajcie się myślimy o Was z córka i do zobaczenia w stajni - my jeździmy na Partynicach i w Ardenie
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za powrót do medyków i pomoc Madzi. Prezenty imieninowe wczoraj zakupione, więc w najbliższtch dniach wyślemy!! Buziaki w kochane Madzikowe łapki. Dużo sił dla Was na ten trudny czas i... niech on sobie pójdzie! Czekam z Wami na DOBRE WIEŚCI.
OdpowiedzUsuńczy tych naświetleń nie można by było zrobić we Wrocławiu, żeby nie trzeba było jeszcze jeździć do Warszawy? Pozdrawiam Was serdecznie
OdpowiedzUsuńTrzymamy kciuki żeby lekarze zrobili coś z tym bólem Madzi. Na filmikach widać ze Madzia na prawdę kocha swoje konie i to z wzajemnością więc szybko musi stanąć na nogi. Ps gdzie mogę złożyć życzenia dla Madzi?
OdpowiedzUsuńZapraszam https://www.facebook.com/events/1599551166989838/ - tu jest wszystko :)
UsuńDziękuję :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki i sercem oraz myslami jestem z Madzia. Trzymajcie sie!
OdpowiedzUsuńZawsze sercem i myslami z Wami. Zycze polepszenia kochanej Madzi.❤
OdpowiedzUsuńMadziulka...
OdpowiedzUsuńTak strasznie mi przykro....
Tak bardzo....
Serce pęka....
Spoczywaj w Spokoju Aniołku (*)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSpoczywaj w pokoju już bez bólu, ale za to ból rodziców :-(
OdpowiedzUsuńNie odeszłaś dalej niż błądzą nasze myśli...
OdpowiedzUsuńSpoczywaj w pokoju anioleczku
OdpowiedzUsuńMadziu Aniołku ❤ byłaś bardzo dzielna. Serce pęka ;(
OdpowiedzUsuńBardzo współczuję...
OdpowiedzUsuńMadzia zostawiła spuściznę, testament, przesłanie... Jakim być dla ludzi i zwierząt, jak do końca, mimo strachu i cierpienia pozostać sobą i walczyć o swoje pasje i marzenia, jak się realizować, uśmiechać i myśleć o innych pewnie odpędzając ciężkie myśli i obawy. Jest to tak nieprawdopodobnie dla mnie wzruszające i budujące, te rysunki dla znajomych na fb, zdjęcia, quizy, posty, odpowiedzi w postach, zawsze miłe, serdeczne, pełne życzliwości i rzeczowe. Aniołku, Wojowniczko, udało Ci się zrobić więcej i poruszyć tyle serc, niż wielu dorosłym.
OdpowiedzUsuńMadziulku, DZIĘKUJĘ.
Ślę najgłębsze wyrazy współczucia dla Rodziny i modlitwę, wciąż myślami jestem przy Was.
Codziennie myślałam o Madzi, tak chciałam, żeby się jej udało. Dużo sił dla Państwa w tym trudnym czasie. Madzia już pewnie urzęduje u góry z Julką.
OdpowiedzUsuń