Za nami pierwszy dzień chemii. Tym razem udało się "ustawić" wlewy tak, żeby nasza dzielna dziewczynka mogła wychodzić na noc do "domu". Już sam ten fakt wprawił ją w lepszy, co ja mówię błogi nastrój. Jak zwykle Madzia potrzebuje tylko towarzystwa, żeby zapomnieć gdzie jest i co się aktualnie przy niej robi. Poznałyśmy nową dzielną Julcię (6 l.), jest też kilka koleżanek i kolegów wcześniej poznanych, tak że pomijając po co tak naprawdę znalazłyśmy się w tym miejscu, nie czujemy się w nim źle, o ile w ogóle można to tak ująć. Być może dlatego, że dziękować Panu Bogu, Madzia czuje się dobrze, nic ją nie boli a chemia nie ma fizycznie odczuwalnych skutków ubocznych. Nie zawsze było tak jak obecnie, nie jest to też idealne miejsce dla tak chorych dzieci, ale jaki tak naprawdę mamy wybór i na co mamy wpływ? Żyjemy chwilą, cieszymy się drobiazgami, dlatego może potrafię znaleźć dobre w tym co złe, inaczej człowiek by oszalał.
Nie znamy naszej najbliższej przyszłości, póki co nikt nie wspomina co dalej, a na kolejny tomograf płuc musimy poczekać do następnego cyklu.
Pozdrawiamy Was serdecznie , nieustająco prosząc o modlitwy.
Julcia z Madzią |
Dominika |
Madzia w odwiedzinach u Domii i Ewy |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz