Kochani !
Na wstępie bardzo, ale to bardzo dziękujemy Wam za okazane wsparcie fundacyjnego konta w rekordową kwotę (77164,00 zł.) jaką dla Madzi przekazaliście w swoich PIT-ach.
Dla nas nie jest to 1 a 100 % albo i więcej.
Boże żeby tylko te pieniążki i Wasze ciepłe słowa i myśli mogły Madzika uzdrowić...
Dzielna, Kochana Madzia. Tak walecznie znosi każdy dzień w bólu. Główka nie daje za wygraną.
Przyjęłyśmy wczoraj Avastin i chemię oraz dziś już samą chemię...
Trzy tygodnie temu, jechałyśmy do Warszawy w strachu i nadziei, ale i w bólu, bo zaczął też boleć obojczyk. Te pierwsze półtora tygodnia były tak ogromnie stresujące.
Najpierw walka o możliwość pozbycia się przerzutu z główki, później druzgocące wyniki PET.
Pod gabinetem lekarskim, czekając na rozmowę o dalszym naszym losie, traciłam resztki nadziei w stanie bliskim wylewu bądź zawału.
Tego nie da się opisać....a w tle wciąż cierpienie Madzi...
Boże, gdzie jesteś ??? Pytałam po stokroć, jednocześnie błagając by zabrał choć to cierpienie, by dał iskierkę nadziei...
Teraz jesteśmy tak przeczołgani wszyscy, tym co zadziało się w tych ostatnich tygodniach, że jeszcze chyba wciąż we wszystko nie możemy uwierzyć.
Najgorsze, że Madzia zaczęła sobie to wszystko brać do serca i głowy, najpierw bała się tylko operacji, ale gdy usłyszała, że ma kilka zmian w swoim kruchym ciałku popadła w dołek. Oliwy do ognia dodały jej jeszcze beznadziejne, wyzute z wszelkich uczuć potwory, które na jej kanale na YT i facebooku obrażały ją i naszą rodzinę oraz znajomych.
Z czystej, głupiej zazdrości mówiły, że jej nie nawidzą, że wykorzystuje chorobę, że nie wolno jej nic powiedzieć, bo zaraz robi się afera. Ona to bardzo przeżywa. W życiu nikogo nie skrzywdziła, już na pewno nie świadomie, a te "biedne" dzieci, które w życiu nie zaznały nawet procencika z takiej miłości jaką obdarzmy Madzię, zupełnie jej nie znając, nie wiedząc co to za okropna choroba, tak ją dobijały przez te trudne dni.
Myślę, że chociaż tutaj Pan Bóg będzie sprawiedliwy....
I przyszedł ten moment kiedy dla Madzi dobra musiałam pomyśleć o Hospicjum. O miejscu, które głównie kojarzymy z jednym. Nasi lekarze nie potrafią zapewnić mojej wojowniczce takiego komfortu dnia codziennego bez bólu.
Dlatego też dla nas, domowe hospicjum będzie szansą na opanowanie i chociażby zredukowanie bólu, który odbiera Madzi chęci do wszystkiego.
A jak wiecie Madzia, to człowiek orkiestra, pomysł goni pomysł, zazwyczaj brakowało jej czasu na ich realizację, a teraz brakuje głównie sił i chęci.
Madzia wie, że wkrótce będzie wizyta w domu, poznanie się wzajemne. Jest tym onieśmielona, ale wierzy, że Ci kolejni w jej życiu lekarze pomogą i zabiorą ten ból.
Ma tylko nadzieję, że nie będzie żadnych wenflonów, bo przecież musi jeździć konno...cała moja Madziula - zwierzaki na pierwszym miejscu.
Z Warszawą teoretycznie rozstajemy się na dwa tygodnie, by znów powtórzyć chemię z avastinem, który dzięki Wam Kochani teraz moglibyśmy brać długie miesiące.
Ale co będzie, wiedzą tylko tam do Góry, my możemy się tylko modlić i prosić o każdy dobry dzień dla naszej Madziulki.
Raz jeszcze Bóg Zapłać za wszystko.
Ps. A tak na marginesie. Dziś mija pięć lat lekcji pokory, strachu, nadziei i wszystkiego co związane z tą chorobą, która właśnie tego dnia zmieniła wszystko.
Boże, ale przecież żeby dostać się pod opiekę hospicjum, trzeba mieć zakończone leczenie właściwe?
OdpowiedzUsuńNie, ja dla mojej mamy też zalatwilam hospicjum domowe w trakcie choroby. Lekarz i pielegniarka opiekują się chorym w jego własnym domu i przede wszystkim niweluja ból, a to pozwala walczyć z chorobą.
UsuńCiężko to wszystko czytać. Przykro bardzo...Agnieszko życzę Wam ogromnych sił i nadziei. Wzdycham ku Górze o każdy dobry dzień dla Madzi. Przytulam.
OdpowiedzUsuńNadziei i wiary oraz mniej bólu.
OdpowiedzUsuńKochana Madziu ❤ i Mamo Madzi ❤
OdpowiedzUsuńMój Boże, dlaczego?
OdpowiedzUsuńGdzie jesteś?
Mimo głębokiej wiary też pytam.
Bo że jest, to wiem.
Ale dlaczego pozwala ją takie cierpienie, tego już nie wiem.
Nie potrafię zrozumieć.
Agnieszko, dum spiro spero.
Wciąż wierzę i modlę się w Waszą wygraną!!!
Najdzielniejsza Madzia!
Nie wiem co napisać,żadne słowa nie są w stanie oddać smutku i złości po przeczytaniu takiego postu.To niesprawiedliwe,tyle bólu,tyle strachu,tyle wyrzeczeń....
OdpowiedzUsuńPani Agnieszko proszę obejrzeć w wolnej chwili, wierze głęboko że Madzi można jeszcze skutecznie pomoc!
OdpowiedzUsuńhttps://youtu.be/BndOIPLaxZE
https://youtu.be/hE24TkXy5NY
https://youtu.be/t33REYN6xxI
https://youtu.be/9AwxV5VZTnQ
https://youtu.be/BndOIPLaxZE
https://onalubi.pl/rak/imbir-jest-10000-razy-skuteczniejszy-niz-chemioterapia/
OdpowiedzUsuńMadziu kochana,jesteś prawdziwie wielka wojowniczka i wierzę, że w końcu się uda, że choroba w końcu odpuści.
OdpowiedzUsuńMadziu kochana,jesteś prawdziwie wielka wojowniczka i wierzę, że w końcu się uda, że choroba w końcu odpuści.
OdpowiedzUsuńMadzia to superbohaterka! Z pokora znosi wszelkie przeciwnosci, dzwiga sie z kazdego upadku. Wierze i trzymam kciuki zeby teraz tez tak bylo. Sercem z Wami :*
OdpowiedzUsuńMadziu jesteś bardzo silna, a idiotami się nie przejmuj szkoda Twojej energii, kasuj nie czytaj. Buziaki 😘
OdpowiedzUsuńObydwie jesteście wielkimi Wojowniczkami, podziwiam Was chociaż wiem, że wolałybyście być anonimowe, za to bez tej strasznej choroby. A głupotą innych się nie przejmujcie!
OdpowiedzUsuńCóż, przykro czytać, że dzieciaki robiły Madzi przykrości, ale naigrywanie się z tego, że "nie dostały nawet procencika tej miłości", którą ma Madzia jest słabe. Ja rozumiem, że to Pani dziecko i dla Pani cały świat, ale chyba się Pani nieco zagalopowała. Tak, biedne te dzieci, chociaż zdrowe.
OdpowiedzUsuńPouczać cierpiącą matkę w takiej chwili ... To jest dużo słabsze ...
UsuńNaprawdę sądzi Pani, że własne cierpienie zezwala na wyśmiewanie cierpienia innych? Bo - jeśli faktycznie przykrości Madzi robiły dzieci zazdrosne o miłość matki - to one cierpią także, tylko w inny sposób, ale to ich cierpienia nie umniejsza.
UsuńPani Izo to nie miejsce ani czas na takie dyskusje. Trochę ciszej.
UsuńPo co odwraca Pani "kota ogonem" to nie Madzia jest trolem tylko oni.Przemawia przez Panią jakiś cynizm.
UsuńPowiem tak Izo: Mam nadzieje, ze przeczytasz. Po pierwsze - to bardzo nietaktowne pouczac Rodzine Madzi w tak trudnych chwilach ! Po drugie - dzieci nie sa zwolnione od odpowiedzialnosci za to co pisza i robia ! To sa myslace istoty ! Ja tez mialam trudne dziecinstwo , a nie gnebie nikogo i nie ponizam !!! Madzi i calej Jej Rodzinie zycze spokoju, powrotu do zdrowia i braku bolu <3 Malymi kroczkami do przodu... <3
UsuńPani Izo, to już chyba nie moja wina, że ktoś woli zajmować się wszystkim tylko nie tym co robi jego dziecko. Dlatego też uważam, że rodzic poświęcając zbyt mało czasu swojemu dziecku, bądź w ogóle się nim nie interesując nie ma pojęcia co też jego dziecko czuje i myśli. Nawet nie wie, że świadomie lub nie krzywdzi inne dziecko, jak to teraz modne anonimowo. tak Madzia jest całym moim światem i zawsze będę jej bronić, ale nie wychowam przy tym innych...ja myślę,że te dzieci mają pełne rodziny i nie koniecznie "patologiczne" jedynie brak w nich uczuć, bo wszyscy zajęci są sobą.
UsuńTrzymam kciuki żeby nowym lekarzom jak najszybciej udało się zapanowac nad bólem tak żeby Madzia mogła każdego dnia realizowac swoje pomysły!!! Jestem z Wami sercem i myślami!!!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za Naszą Madzię. Wiem, że lekarze zabiorą ból i Madzik będzie galopował na swoim koniku. A tymi wpisami zawistnych ludzi proszę się nie przejmować. Pozdrawiam Iza-stała bywalka tego bloga 😊 nie ta nowa Pani Iza 😕
OdpowiedzUsuńŻyczę z całego serca wygrania z bólem.
OdpowiedzUsuń