Mój mały rycerzyk...

No i jesteśmy już od kilku dni w Warszawie.
Tomograf potwierdził nieszczęsny wynik Peta :-( Nie do końca wiedzieliśmy jakie dokładnie jest to miejsce, no i nie do końca wciąż wiem. W każdym razie najważniejsze dla mnie było tylko to czy lekarze podejmą się operacji, no i co dalej z leczeniem Madzi.
Szczęściem w nieszczęściu jest to, że jest to zmiana operacyjna, umieściła się co prawda tak podstępnie, gdzieś przy ścianie płuc a kręgosłupem. Nie wiadomo czy wcześniej już jej nie było. Dlatego też avastin nie jest zniesiony z leczenia a chwilowo przerwano jego podawanie z uwagi na poważne skutki uboczne jakie niesie przed i po operacji.
Plan jest taki, że od jutra Madzia zacznie pięciodniowy cykl chemii, który kiedyś już miała, zaraz po nim będą naświetlania tego miejsca i od razu operacja.
Nie wiemy czy uda się choć na chwilkę wrócić do domku, ale na pewno znów przed nami kolejna ostra bitwa.
Madzia da radę, musi - bo ma swoje pasje, blogi i koniki oraz nas kochającą rodzinę i całą armię wpierających przyjaciół.
Trzymajcie kciuki za wygraną bitwę.