Kochani, pewnie niektórzy z Was wiedzą, że ta kontrola, była dla nas inna niż poprzednie. Równo 4 miesiące od ostatniej chemii, szok, niedowierzanie, żal, złość i wszystko na raz....
Okropne uczucie, które powróciło po tak ciężkiej walce, po tylu wysiłkach, Madzi cierpieniu, później coraz większe nadzieje i wiara, że musi się udać.
Życie znów się zawaliło, miałyśmy powitać nowy rok szkolny, pomalutku nóżka uczyła się zginać, włoski coraz dłuższe. I to jedno pytanie... DLACZEGO ???????
Jechałam z obawą o szyjkę, tam znaleziono guzki na tarczycy, na szczęście zbyt małe do badania i nie mające charakteru onkologicznego, hormony tarczycy na szczęście w normie.
Znaleziono tomografem dwie nowe zmiany na lewym płucku.
Nie wiem nic oprócz tego, że mamy być w Warszawie w poniedziałek na chemię. Jak długą.....mocniejszą.....
Czy Madzi uda się ją przetrwać, już tak słaby szpik ledwo podniosły się leukocyty. Jednak fosfataza prześladuje nas nadal.
Kochani dziś nic więcej nie jestem w stanie napisać, serce rozsypało się na milion kawałków. Staramy się przy Madzi trzymać, podnosimy ją na duchu ale nasze dusze krwawią. Tyle pytań, bez odpowiedzi.
Teraz jest tym bardziej trudno, bo wszystko wiadomo, powikłania, znów spadki we Wrocławiu i obawa czy aby nas przyjmą, czy będzie dla nas miejsce???Jakie skutki uboczne przyniesie ta chemia.
Kochani znów muszę prosić Was o wsparcie, niestety nawet to materialne, znów dłuższe pobyty w stolicy i wydatki, chociaż schodzi to na dalszy plan jednak bez tego trudno się leczyć.
Nie !!!!!!!
OdpowiedzUsuńNie !!!!!!!!!
Nie !!!!!!!!!
Szok !!!!!!!!!!!!!
Jesteście WIELKIE I DZIELNE .
Ja wiem że wygracie I tylko z takim myśleniem zacznijcie leczenie . ZAKAZ -ZAKAZ -ZAKAZ negatywnego myślenia . Trzymam kciuki . <3<3<3<3
Mój Boże!
OdpowiedzUsuń