Kochani, spieszę Was poinformować, że PET nic nie wykazał, od jutra chemia po staremu. Nie widziałam jeszcze papierów, ale Pani doktor do mnie zadzwoniła, wiedząc jak się denerwuję, najpierw uspokoiła mnie mówiąc o wczorajszych badaniach, że nie ma nic złego, a później kiedy otrzymali wynik, zadzwoniła drugi raz i zaprosiła na chemię - najważniejsze, że nie zmienioną.
Chyba pierwszy raz tak bardzo ucieszyło mnie słowo chemia ( tyle, że ta już nam znana).
Madzi oczywiście minka zrzedła, ale rozumiała powagę sytuacji i tak jak my czekała na wyniki peta, bała się, że znów spotkało ją coś złego, więc strach przed chemią już nie był taki wielki wiedząc, że jednak wszystko w badaniach jest w porządku. Są pewne rzeczy, które jutro muszę powyjaśniać w tych opisach, ale skoro lekarze sami nic nie zauważyli, to chyba to co opisano, nie jest niczym złym.
Dziękujemy za Wasze dobre myśli, za modlitwy i ciepłe komentarze. Dobry Boże dziękuję Ci !
Niestety nie możemy się cieszyć całym sercem, bo to jest bardzo podstępna choroba. Jednak mam nadzieję, że każdy upływający tydzień, miesiąc czy rok, będzie przybliżał nas ku wyzdrowieniu, ale będzie to czas ogromnego napięcia.
Nasze dobre nowiny przeplatały się z tymi gorszymi. Nasz zaprzyjaźniony Miłoszek, Madzi rówieśnik, właśnie zaczyna walkę ze wznową. Nowa chemia bardzo go osłabiła. Poznaliśmy się kończąc leczenie przedoperacyjne we Wrocławiu, on natomiast przyjechał z Instytutu na autoprzeszczep. Teraz my mam nadzieję kończymy definitywnie leczenie a on wrócił....
Trzymamy mocno kciuki za niego, za dzielną Alę, której onkolodzy nie umieli już pomóc, a która właśnie teraz zasłużenie odpoczywa z rodziną na wyjeździe. Nie znaczy to , że Ala nie walczy, wręcz przeciwnie, nabiera sił na ostateczną rozgrywkę, by wreszcie pokonać gada raz na zawsze. Trzymamy za naszą wspaniałą Julcię, którą niedługo czeka operacja płuc w Niemczech, a która tak pięknie radzi sobie z rehabilitacją nóżki i już ma wypracowane 90* zgięcia - BRAWO! Trzymamy za małą Alę, Tosię, Igusię za Krzysia i naszego Grzesia. Za wszystkich wspaniałych, dzielnych rycerzy, tak niesprawiedliwie doświadczonych.
Dziękuję raz jeszcze za Wasze modlitwy. Trzymajcie kciuki również, żeby ta chemia przeszła spokojnie.
Pozdrawiam Was serdecznie.
Wiedziałam, że wszystko będzie dobrze :) Dbajcie o siebie dziewczyny, weźcie to świństwo i lećcie do domu oddawać się nastrojowi przedświątecznemu :) Trzymam kciuki i modlę się za Was codziennie.
OdpowiedzUsuńWspaniałe wieści! Oby tylko takie tu się pojawiały:-)
OdpowiedzUsuń