Nareszcie koniec. Teraz zmagamy się z wczesnymi powikłaniami po naświetlaniach. Madzia jest bardzo, bardzo dzielna, pieczenie i ból po każdej czynności fizjologicznej znosi z zaciśniętymi zębami. Ból towarzyszy również przed zaśnięciem, czasem budzi w nocy. Miejmy nadzieję, że to wszystko szybko minie. Po naświetlaniach byliśmy w Instytucie, na szczęście wyniki Madzi utrzymały się na prawidłowym poziomie i wreszcie we wtorek dostaniemy nową chemię. Ma być to jednodniowy wlew łącznie z płukaniem, z uwagi na swoje silne działanie uboczne, przed i po nim Madzia otrzyma również podwójne dawki sterydów. Trochę się tego boję, bo to znów coś czego jeszcze nie było, nie wiadomo jaka będzie po tej chemii aplazja. Jak nic się nie skomplikuje w środę wrócimy do domku, żeby w niedzielę przyjechać do Warszawy na kolejną chemię, po której to teoretycznie będzie dwutygodniowa przerwa.
Przy okazji bardzo chciałam podziękować całemu personelowi pracowni radiologicznej szpitala przy ul.Wawelskiej gdzie się naświetlałyśmy. Panie i Panowie zawsze z uśmiechem i miłym słowem witali i żegnali Madzię. Pani doktor Kasia, również bardzo miła, wszystko mi objaśniła, nawet myślę, że powiedziała więcej niż musiała, za co jestem jej bardzo wdzięczna. Jednak najgoręcej i najsympatyczniej Madzię zawsze witała i odprowadzała na koniec do samej windy, przemiła Kasia z sekretariatu. W ogóle bardzo byliśmy mile zaskoczeni faktem, że i Pani Doktor i Kasia i jeszcze inne Panie z obsługi symulatora pamiętały Madzię z poprzedniej radioterapii z października/listopada 2013 roku.
Kochani módlcie się za mojego wojownika, bo walczy naprawdę dzielnie, ale wróg jest bardzo złośliwy. Pozdrawiamy wszystkich.
|
Madzia z Panią Kasią |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz