Wczoraj byłyśmy w Szpitalu Onkologicznym na Wawelskiej na planowaniu radioterapii. Wszyscy tam byli naprawdę sympatyczni, obawiałam się trochę tego leżenia z gołymi nóżkami, ponieważ w każdym pomieszczeniu było chłodno. Wiemy z tego tyle, że zaczynamy 14 października jak się nic nie skomplikuje, trwać ma to przez 28 cykli czyli ok 6 tygodni, jeśli nie będzie przerw na spadki. Teraz czekamy na podanie chemii, ponieważ dziś leukocyty poszły w dół w stosunku do poniedziałku, kontrolujemy je jutro a jak nie wzrosną to od poniedziałku. Raczej nie mamy co liczyć na wyjazd do domku między chemią a naświetlaniem.
Niestety mam teraz ten gorszy czas, 01 października odeszła córka znajomej mamy z Bujwida, bardzo to smutne i niesprawiedliwe, Pan Bóg zaprasza do siebie coraz więcej umęczonych chorobą dzieci, ale one chciały żyć, miały nadzieje, plany i wierzyły jak ich rodzice, jak każdy z nas, że wszytko będzie dobrze...
Dziś też do Najwyższego odszedł nasz wujek, złoty człowiek, niedawno zachorował i okazało się, że to białaczka... Modlę się o spokój ich duszy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz