Moi Drodzy, zacznę od spraw bardziej przyjemnych. W piątek byłam w Madzi szkole, żeby znów doświadczyć jak WIELKIE macie serca. Jestem ogromnie wzruszona przeprowadzoną akcją. Dzieci, młodzież, Grono Pedagogiczne oraz rodzice w Szkole Społecznej oraz w szkole w Lubiążu zorganizowali kiermasze, na których różne cudeńka czy smakołyki zamieniali na pieniążki dla mojej Madzi. Ciężko było mi dziękować, nie wiem skąd wszyscy bierzecie tyle pozytywnej energii? Wśród swoich problemów, codziennych spraw a teraz i przygotowaniami do Świąt - potrafiliście jeszcze się tak pięknie zorganizować i podziałać by pomóc nam ratować naszą kruszynę. Nie wiem czym sobie na to zasłużyliśmy? DZIĘKUJĘ bardzo wszystkim, nie chcę wymieniać by nie pominąć, ale dziękuję naprawdę każdemu uczniowi jego rodzicom, każdemu nauczycielowi (tu uściski dla Pani Ani), pracownikom, całej dyrekcji z Panią Małgosią na czele, w Wołowie jak i w Lubiążu. Madzia dodatkowo dostała ulubione klocki i grę od Grona Pedagogicznego oraz wielkookiego piecha i klocki od swoich koleżanek i kolegów z klasy III A i III B - najcudowniejsze dzieciaki jakie można sobie wymarzyć kiedy dziecko idzie do szkoły to (obecnie) nasi trzecioklasiści - ale to przecież Wasza zasługa, wspaniałych rodziców. Radości nie było końca. A jeszcze nie mogę nie wspomnieć o cudownych życzeniach od Was Kochani i przepysznych pierniczkach od Pani ze szkoły w Lubiążu - pycha (część wisi na choince).
Wczoraj (zawsze zapomnę, że piszę po północy), robiłyśmy pierwszą kontrolę od wyjazdu z Warszawy. Niestety, coś się nasz szpik rozleniwił na Święta i nie idzie ku górze co ogromnie mnie martwi. Na dodatek spadają płytki tylko hemoglobina ma stały poziom. Kolejne badania zrobimy w poniedziałek, ale jak tak dalej pójdzie to i na 27 go nie mamy się co szykować. Trzeba będzie jechać na Wrocław, żeby przepłukali port i czekać - ale jak długo? ( Port to takie urządzenie pod skórą tzw. wkłucie centralne, do którego pompowane są cytostatyki czyli po naszemu chemia). Takie odstępy od chemii to nic dobrego w naszej chorobie.
A Madzia oczywiście zadowolona, że w domku, na jej apetyt nie mogę teraz narzekać - oby się nie zepsuł, przed wyjazdem wejdziemy na wagę, może coś przybędzie po Świętach? :-)
Więc do poniedziałku wierni kibice, trzymajcie nadal za Madźkę kciuki, wspierajcie modlitwą i pamiętajcie - jesteście dla nas ogromnym wsparciem, raz jeszcze dziękuję za wszystko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz