Od naszej ostatniej wizyty we Wrocławiu nie wiele się zmieniło na lepsze, nawet doszły kolejne atrakcje w postaci biegunki po każdym małym kęsie. Więc nie myśląc długo zebraliśmy się wieczorem znów do Wrocławia. Brzuch Madzi był tak wzdęty, że aż dostała kolek. Po drodze wpadłam na pomysł, żeby kupić w aptece nospę max i połowę jej podać. To był strzał w dziesiątkę jeśli chodzi o pozbycie się nadmiaru gazów, ale bałam się co z biegunką, czy ją nie pobudzę dodatkowo. Na szczęście obyło się bez atrakcji. Pan Dr bardzo uprzejmie nas przyjął, znalazł nam nawet miejsce na zakaźnym ale, stwierdził, że nie ma oznak odwodnienia jeszcze, i tylko dlatego, że nie jesteśmy w aplazji, z pewnymi zaleceniami wróciłyśmy do domu.
Dopiero w drodze powrotnej Madzik trochę odżyła, bała się , że nas tam zostawią. Ogólnie dziś nawet nie miała siły cieszyć się prezentami, za które wszystkim Mikołajom serdecznie dziękuję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz