Łączna liczba wyświetleń

środa, 28 stycznia 2015

Witajcie!
Za nami pierwszy dzień chemii. Tym razem udało się "ustawić" wlewy tak, żeby nasza dzielna dziewczynka mogła wychodzić na noc do "domu". Już sam ten fakt wprawił ją w lepszy, co ja mówię błogi nastrój. Jak zwykle Madzia potrzebuje tylko towarzystwa, żeby zapomnieć gdzie jest i co się aktualnie przy niej robi. Poznałyśmy nową dzielną Julcię (6 l.), jest też kilka koleżanek i kolegów wcześniej poznanych, tak że pomijając po co tak naprawdę znalazłyśmy się w tym miejscu, nie czujemy się w nim źle, o ile w ogóle można to tak ująć. Być może dlatego, że dziękować Panu Bogu, Madzia czuje się dobrze, nic ją  nie boli a chemia nie ma fizycznie odczuwalnych skutków ubocznych. Nie zawsze było tak jak obecnie, nie jest to też idealne miejsce dla tak chorych dzieci, ale jaki tak naprawdę mamy wybór i na co mamy wpływ? Żyjemy chwilą, cieszymy się drobiazgami, dlatego może potrafię znaleźć dobre w tym co złe, inaczej człowiek by oszalał.
Nie znamy naszej najbliższej przyszłości, póki co nikt nie wspomina co dalej, a na kolejny tomograf płuc musimy poczekać do następnego cyklu.
Pozdrawiamy Was serdecznie , nieustająco prosząc o modlitwy.
Julcia z Madzią

Dominika

Madzia w odwiedzinach u Domii i Ewy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz