Łączna liczba wyświetleń

sobota, 10 lutego 2018

Jesteśmy po kolejnej chemii z Avastinem.
Szybko tym razem to nam jakoś zleciało.
Ilekroć jesteśmy w tym szpitalu, tyle razy zaliczam doła. Co raz to nowe twarze, często można spotkać kogoś kto znów powrócił :-(
Smutne i tak bardzo niesprawiedliwe.
Mimo całej sympatii do lekarzy i ogólnie personelu, to miejsce powinno świecić pustkami.
Dzieci w ogóle nie powinno spotykać takie okrucieństwo.
Jeszcze chwała Panu, kiedy całe cierpienie nie idzie na marne. Dziecko zdrowieje i tylko kontrolne badania przypominają jak to było żyć w strachu.
Ja przy każdym pobycie, proszę, błagam, wręcz marudzę naszej Doktor by coś jeszcze dodała, a może coś nowego wymyśliła, żeby jeszcze doświetliła guza na główce.... cóż, nie mogę bezczynnie siedzieć i czekać....
Może Doktor w duchu nawet coś sobie pomyśli, może by i chciała coś poradzić jeszcze, ale ona wie z doświadczenia, że to trudny etap, więc za wiele nie mówi... a tak naprawdę nie musi, rozumiemy się bez słów.
Tylko, że ja się na to nie godzę, mnie to nie wystarcza, więc będę dalej próbować.
Protony w Niemczech nie wypaliły, trzeba szukać gdzie indziej.
Szukać, działać, nie spać i nie siedzieć z założonymi rękami, a jednocześnie sprawiać Madzi tyle radości ile się da.
Wszystko na mojej jednej głowie ... babcia z dziadkiem choć bardzo pomagają nie pomogą w tych kwestiach medycznych, tu często proszę obcych, ale bardzo życzliwych ludzi.
Nie skarżę się, bo co ma powiedzieć moje dziecko, ale czasem wychodzi zwyczajne zmęczenie materiału. Ponad pięć lat w tym stresie i ciągłym napięciu co przyniesie jutro.
Każdy z nas ma już dość, najbardziej przecież Madzia, ale ona jest prawdziwą BOHATERKĄ.
Tyle przeszła i wciąż ta niepewność, a ona pomimo bólu ma jeszcze pasje i plany, dużo planów do zrealizowania.
Dlatego nie mogę nic nie robić.
Moja koniara :-)

6 komentarzy:

  1. Podziwiam i Madzię i Panią, modlę się o Was i trzymam kciuki

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też trzymam kciuki i nie dziwię się, że nie chce Pani siedzieć z założonymi rękami ... Nie wypaliły Niemcy, może uda się znaleźć pomoc gdzieś dalej ... Życzę dużo siły.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oby znalazla sie jakas nowa terapia, ktora da lepsze efekty. Zycze duzo sily i nadziei. Pozdrawiam serdecznie , usciski dla dzielnej Madzi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Od dawna podczytuję.
    A może terapia protonowa w Krakowie? Ostatnio głośno w tv o tym centrum, że dzieci chcą leczyć.

    Pozdrawiam
    Monika z Krakowa 😗

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie kwalifikujemy się do tego, zbyt dużo Madzia przeszła naświetlań. Konsultowałam się w tej kwestii z Niemiecką Kliniką w Monachium.

      Usuń
  5. Ale Madzia spuchła od tej chemii :( Szkoda mi jej :( Życzę powodzenia w dalszej walce :*

    OdpowiedzUsuń