Ktoś kiedyś opowiadał mi o małej dzielniej dziewczynce, która leczyła się na wstrętnego Ewinga w tutejszym Instytucie. Nie pamiętam ile, ale długo. Wczoraj spotkałam znów tą osobę, która powiedziała, że ta dziewczynka wraca na chemię , Ewing powrócił w płuckach - dał od siebie odpocząć przez pół roku. Wiem, że ona też nie miała autoprzeszczepu.
I jak tu zachować zimną krew i nie zwariować .....?
Niech mi ktoś znajdzie osobę, która z tym koszmarem/potworem wygrała....jeszcze będąc w naszym IV stopniu zaawansowania choroby.
To by było dla mnie jak naładowanie akumulatorów.
Ktoś mi kiedyś powiedział, że może to Madzia jest tą, która właśnie złamie statystyki, że to ona będzie tym pozytywnym" przypadkiem". Chcę w to wierzyć i wierzę ale czy wystarczająco mocno?
Chcę wierzyć w wyzdrowienie każdego poznanego mi dziecka i Madzi i wszystkim chorym dzieciom z całego serca życzę pożegnania potwora (pod jakąkolwiek postacią i nazwą) ale takiego pożegnania na zawsze, żeby w przyszłości pamiętali tylko poznanych kolegów i koleżanki ze szpitalnych sal, a reszta była tylko smutnym ale zamazanym wspomnieniem.
Bo tak właśnie będzie to Madzia złamie te statystyki :)
OdpowiedzUsuń