Troszkę mnie tu nie było, głównie dlatego, że każdy dzień był podobny do następnego, za wyjątkiem miłej odskoczni na kawkę w jeszcze milszym towarzystwie tj. Marty i słodkiej Gabi, jak i odwiedzin Gabrysi z rodzicami w sobotę po radioterapii u nas w mieszkaniu. Naprawdę cieszę się, że Was poznałam, nie wspominając już o dobrych duszkach z Częstochowy, których rodzinę poznaję powolutku, a wszyscy tak samo życzliwi i serdeczni. To tyle dobrych wieści.
Niestety dziś dzień zaczął się znów od słownych przepychanek, dyskusji o powadze ćwiczeń i uwagach na ten temat. Skończyło się na płaczu moim i Madzi. Ja z bezsilności, może nie tyle z beznadziejności sytuacji bo nadzieja umiera ostatnia, ale w kwestii ćwiczeń wyczerpałam już wszystkie argumenty i nie mogę dopuścić do tego, żeby przez zwykłego w świecie lenia no i trochę przez ból powodowany ćwiczeniami, Madzia zaprzepaściła szansę na sprawną nóżkę, o którą tyle walczyła. Ona popłakała się pewnie też z nadmiaru wszystkiego i wierze, że ma już tego dość, że to trwa tak długo i pewne rzeczy ją przerastają ale wiem, że jest mądrą dziewczynką i rozumie wszystko, tylko ten ból odbiera jej chęci, a on bierze się z niesystematycznego i mało solidnego ćwiczenia.
Naprawdę takie momenty podcinają skrzydła,Madzia miała do mnie o wszystko pretensje, w ogóle na moje jedno słowo jej było dwadzieścia. W końcu ją przytuliłam i powiedziałam, że nigdy nie chciałam i nie chce, żeby tak cierpiała, że jakby tylko można było wzięła bym to chorubsko na siebie, że chce dla niej jak najlepiej tylko czasami sama już nie mam siły bo chce dobrze a wychodzi jak zwykle.
Obiecałyśmy sobie już nie płakać ale ile wytrzymamy....
Tak bardzo ją kocham i serce mi rozrywa każda myśl o tym co ją spotkało i ta bezsilność, niepewność następnych tygodni, miesięcy czy lat.
Wiara, że będzie dobrze miesza się ze strachem.
Przepraszam za tego posta, miało być bardziej optymistycznie a ja znowu...., jednak takie dni są wpisane teraz w nasze życie, a jeszcze ta pogoda nie nastraja zbyt optymistycznie i chyba nie tylko mnie.
Mimo wszystko życzę Wam i sobie lepszego jutra, dobranoc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz