Kochani, dziś na szczęście mija jeden z tych dni, kiedy człowiek ma wszystkiego dość i myśli, że już nigdy nie będzie normalnie. Wybaczcie moje osobiste dygresje, mam tysiąc innych myśli, ale zachowam je dla siebie, żebyście nie popadli w podobny nastrój do mojego.
Z bieżących informacji mamy takie, że leukocyty jeszcze spadły 1,0 a neutrofili w ogóle brak, już nic nie rozumiem bo to nie czas aplazji po chemii, hgb też pomalutku w dół 10,6 tylko płytki jak zwykle nie dają plamy 228. Na szczęście w tym wszystkim Madzia czuje się dobrze, jedynie nie można do niej przemówić jeśli chodzi o jedzenie czy picie rzeczy ważnych dla poprawy wyników no i ćwiczenie nóżki jest jakąś karą czy już sama nie wiem czym. Nie docierają żadne argumenty, prośby , groźby - nic. Jeszcze chwila i będzie za późno by cokolwiek wyćwiczyć. Tak więc dzień był nerwowy i całokształt wpłynął na moje samopoczucie.
Mam wieści, że Iga nasza kumpela od chemii dziś przetrwała dzielnie swój pierwszy dzień kolejnego cyklu ( a znów miałyśmy być razem, tylko Madzia bojkotuje swój mam nadzieję ostatni cykl). Niestety u Grzesia złe wieści bo podane dwa cykle po wznowie nie zadziałały, guz rośnie i od dziś ma zmienioną chemię. W dodatku bardzo boli go noga, albo jest to spowodowane uciskiem guza na kręgosłup albo nie daj Boże coś w nodze. Znów pytanie bez odpowiedzi, za co te dzieci muszą tak cierpieć????
Jutro musi być lepiej...
Madziu ćwicz nóżkę bo to dla twojego dobra. Pozdrawiam cieplutko wujek Bartek. Ja sam ćwiczę wiec wiem.
OdpowiedzUsuńMamo Madzi domyślam się co czujesz-niestety sa takie dni...Do tej pory są u mnie takie dni, choć minęło 4,5roku od zakończenia leczenia u Michała. Została blizna po operacji, dokumenty, strach i niepewność. Ale to nic... Wszystko trzeba przetrwać, wierzę że bedzie dobrze u Michała i u Madzi też. Bądź silna, nigdy się nie poddawaj. Ja w pewnym momencie przestałam myśleć i zastanawiać się-co bedzie jeśli...a może... Bo bym zwariowała. Teraz za to nadrabiam myslenie, ale teraz mogę, bo jeździmy tylko na kontrole. Jeszcze 2 razy i...koniec z onkologią. To się wydaje niemożliwe....a jednak. Anna mama Michałka
OdpowiedzUsuńWiem droga mamo Michała, człowiek przyzwyczaja się do wszystkiego, ale tylko wtedy kiedy jest w miarę spokojnie - nawet w naszej czy wtedy waszej sytuacji. Umiemy, żyć z chorobą dziecka choć ciągle jest strach to czasem nie ma złych myśli i żyjemy jakby "normalnie" jak na tę sytuację. Ale zawsze jest coś co przypomni nam, że mamy być czujni, że nadal mamy się bać. I będziemy za każdym razem, jakiegoś bólu, gorączki, zwykłego kataru i każdej kolejnej kontroli. Tak już będzie, ale najważniejsze, że będziemy wciąż razem !
Usuń