Kochani, zaczynam się martwić, nasza fosfataza rośnie a Warszawa słabo reaguje. Właściwie nie reaguje w ogóle, już to przerabiałam i nie dam się tak łatwo spławić. Po rozmowie z moim dobrym duszkiem postanowiłam zadziałać i przetłumaczyć nasze badania i ważne dokumenty na język angielski, oby się nigdy nie przydały, ale rozważam konsultacje w Niemczech, odnośnie decyzji podejmowanych w Polsce. Wyniki spadły więc chemia się odwlecze. Madzia dalej ledwo chodzi, prawdopodobnie po zastrzykach, dobrze by było zrobić wyniki kiedy ból mija, wtedy może poziom fosfatazy byłby mniejszy, następna kontrola w niedzielę.
Trzymajcie kciuki, módlcie się o spadek tej wstrętnej fosfatazy, która nie musi oznaczać tego najgorszego, ale od niej wszystko się zaczęło :-(
Ps. Przykro nam ogłaszać takie wieści ale dziś pochowałyśmy Teodorka ( chomika), Madzia była dzielna i nie płakała ale było jej bardzo smutno.
Jestem za tłumaczeniem i konsultacjami w Niemczech. Z tego, co się orientuję czytając historie innych dzieci, to Niemcy wiele dzieci polskich wyleczyły.
OdpowiedzUsuńTeż uważam, że jeżeli chodzi o zdrowie dziecka to warto wszystkiego spróbować. Konsultacje jeszcze nikomu nie zaszkodziły więc może warto coś w tym kierunku zadziałać :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrzykro czytać te "rewelacje" na temat naszej służby zdrowia...Do nas Ukraina, a my do Niemiec...ech...Trzymamy kciuki!
OdpowiedzUsuńWspółczuję Madzi tak smutnych przeżyć:( Taki "urok" chomików...Dlatego raz uległam Antkowi i powiedziałam nigdy więcej:( Nie wiadomo co teraz...Kupić nowego? za jakiś czas znowu przechodzić przez to samo? Trudna decyzja.
Ucałuj od nas swoje Szczęście, przytul mocno i życz kolorowych snów:)