Trudne do uwierzenia, ale jakże pocieszające.
Jest tylko jedna "zła" wiadomość - znów uległam Madzinemu smutkowi, litościwie uzupełniłam jej domowe zoo o dwie małe japońskie myszki, o których pewnie z miłą chęcią Madzia opowie Wam na swoim blogu.
Ale co tam czy nie zrobilibyście wszystkiego dla swojego dziecka by odzyskało chęci do dalszej walki?
Kochani dziękuję wszystkim wspierającym nas choćby przysłowiową złotówką. To tak bardzo istotne w naszej sytuacji by móc tu pozostać, dokończyć leczenie i dobić gada. Czekamy na wynik z wyciętego guza i sprowadzamy materiał, który pozostał po badaniach z Niemiec by móc jeszcze zbadać genetycznie dziadostwo. O tym napiszę więcej jak dowiem się gdzie i pod jakim kątem można by go tu jeszcze sprawdzić.
A tymczasem gorąco pozdrawiamy Was z Madziulką, dziękując za modlitwy, dobre słowo, trzymane kciuki i wsparcie.
inhalujemy się i gramy na udostępnionym tablecie Igora (kolegi z sąsiedniego łóżka) |
Madzi nowi mieszkańcy, jak sama mówi jej koleżanki :-) (musiały ją odwiedzić w szpitalu w wielkiej konspiracji ) |
O ja pierdziu! Super! I wieści i myszki :) Madzik - jesteś najdzielniejszą młoda damą jaką znam! Wierzę, że teraz już z górki do mety. Przy takim nastawieniu do walki z potworem już niedługo wniesiesz ręce do góry w geście zwycięstwa! Ni i ten uśmiech - powala na kolana <3 Zbieraj siły, bo Pan Szczupak czeka :)
OdpowiedzUsuńWow!
OdpowiedzUsuńMadzia, jesteś Wielka, a Twoje myszki cudne.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń:))))))))
OdpowiedzUsuńWspaniałe wiadomości :) Oby tak dalej,wierze w to:)
OdpowiedzUsuńNajlepsze życzenia dla Madzika ,bo chyba ma urodzinki .Zdrówka i uśmiechu.
Widać, że zwierzaki poprawiają Madzi humor. Z drugiej strony, jak tak dalej pójdzie, to w Wołowie prywatne zoo powstanie... Pozdrowionka i niech będzie OK wszystko!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że Madzia szybko wróci do domu. :)
OdpowiedzUsuń