Łączna liczba wyświetleń

środa, 4 grudnia 2013

Dziś Kochani ryczeć mi się tylko chce nic więcej. Patrzę na to moje dziecko drugi dzień leżące w łóżku, apatyczne, nie chce jeść, ciągle 37,7 to wracają do mnie nasze koszmarne początki. Było dokładnie tak samo, a dziś jeszcze dobił mnie wynik fosfatazy alkaicznej (to taki wyznacznik z krwi, ktróry akurat w naszym przypadku był zapowiedzią tego złego) wynik z dziś mamy podobny a nawet wyższy niż w początkach choroby. Boże za co to moje dziecko tak cierpi.????????????????????????????????????????
Dzień prawie cały bo aż pięć godzin spędziłyśmy na Bujwida w kolejce i oczekiwaniu na wyniki. Dobrze, że była moja ulubiona Pani dr to chociaż się nami przejęła, ale miejsc nadal nie było dla nas a wynik CRP podniósł się tylko do 15,9 więc nie wskazywało by to czegoś bardzo złego chyba, że coś dopiero się rozkręca. Z doustnym antybiotykiem do kontynuacji odesłano nas do domu. Nóżka Madzi znów ma okropny przykurcz bo nawet nie mam sumienia jej męczyć ćwiczeniami w takim stanie. Okolice kolana są znacznie cieplejsze w porównaniu z drugą nogą. Mam nadzieję, że to są skutki uboczne radioterapii a nie jakaś nie daj Boże wznowa, albo stan zapalny w kolanie.
Każdy kto znał Madzię wcześniej dziś stwierdził, że strasznie jej ubyło. Sama widzę, że ginie w oczach i to bardzo mnie martwi, a jeszcze teraz w ogóle nie ma apetytu. Dziś wszystko do mnie wróciło, jakie to jest niesprawiedliwe, czemu Bóg ją wybrał do takiego cierpienia? Wybaczcie ale nic wiecej nie mogę napisać, módlcie się, żeby szybko wyszła z tego co ją teraz gnębi. W życiu nie wyrobimy się z formą na chemię w terminie, już mam wizje Świąt w szpitalu, kwestia tylko w którym?
Śpijcie spokojnie, bo ja dziś nie zasnę prędko...

Ps. Dla miłośników naszego Tuptusia, ten królik opanował już cały dom i póki co tylko on wywołuje krótkie chwile uśmiechu u Madzi, ze względu na gorączkę niestety  Hacziego nie wpuszczamy do Madzi ( z tego powodu cierpią oboje).

1 komentarz: