Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Jest po północy, ale dla mnie ciągle niedziela. Madzia śpi słabiutka a ja pragnę przekazać Wam Kochani parę słów bo wiem, że czytacie mojego bloga i gorąco nam kibicujecie. Dziękuję Wam za to. Dziś o 12.00 była Msza Święta  w Madzi intencji. Po niej ksiądz Proboszcz ogłosił, że planują dla Madzi zrobić akcję wspólną w naszym mieście z policją i strażą pożarną w celu pomocy zebrania środków na ten drogi lek do autoprzeszczepu. Łzy same cisnęły mi się do oczu, nawet trudno mi było naszym księżom za to podziękować po Mszy, tak niesamowicie byłam wzruszona i zaskoczona (chociaż wiedziałam zawsze, że na naszych księży można liczyć) ale fakt, że wieści tak szybko się roznoszą mile mnie zaskoczył. Przecież zostawiłam w naszej szkole tylko kilkadziesiąt ulotek, w których nie było mowy o tym leku, a ustnie poinformowałam Panią Anię(naszą złotą wychowawczynię)o tych planach lekarzy i proszę taki odgłos. Serdeczne Bóg zapłać wszystkim, to dla Was nasi dobrodzieje. I dla wszystkich poznanych walecznych towarzyszy niedoli.
Teraz troszkę o Madzi, od rana nie miała chęci wstać, jakby czuła, że ten dzień nie będzie należał do udanych. Słaba jednak zebrała się w sobie, zjadła pół kromeczki chlebka(dobre i to). Kiedy wróciłam z kościoła odrabiała z babcią lekcję. Niestety cały zjedzony obiadek w ilości jak dla ptaszka za chwilę zwymiotowała co jeszcze bardziej ją osłabiło. Znów w brzuszku zaczęło się dziać coś niedobrego bo pęczniał i uciskał, a przecież był pusty. Więc znów sięgnęłam po nospę. Na moment jakby Madzi zrobiło się lepiej bo chciała żeby zabrać ją samochodem na rynek i pokazać choinkę. Było już ciemno (ok. 16.00), więc ładnie światełka wyglądały (a zabrałyśmy jeszcze Hachiego na przejażdżkę ale nie przyzwyczajony do innych miejsc niż podwórko czuł się nieco spłoszony). Po powrocie brzuszek ruszył. Znów biegunka, wysłałam z próbką męża do laboratorium do Trzebnicy (ok. 50 km.), bo bliżej nie było gdzie. Dziś wiemy chociaż tyle, że to nie rota virus, jutro będzie wynik na posiew pasożytów a za trzy dni na grzyby. W takim układzie nie bardzo wiadomo co z Warszawą? Jak jutro zrobimy wyniki a będą dobre to wypadałoby jechać na chemię, ale w takim stanie nie wyobrażam sobie tam Madzi wieź, żeby dołożyć truciznę, która dodatkowo ją osłabi. Na pewno skontaktuję się z lekarzem i dobrze by było mieć te wyniki z laboratorium.
Na dziś to tyle, pewnie powolutku szykujecie się do Świąt, u nas tym razem w ogóle się ich nie czuje, zero atmosfery świątecznej i jedna niewiadoma. Pozdrawiam Was gorąco.

1 komentarz:

  1. Jesteście wspaniałe, modlimy się i myślimy nieustająco o Was:)

    OdpowiedzUsuń