Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 6 marca 2014

Drugi dzień chemii

Witajcie wierni przyjaciele. Dziękuję, za miłe komentarze, jesteście naszymi etatowymi "podtrzymującymi" na duchu. :-)
Dzisiejszy dzień był lepszy od wczorajszego pod względem chęci do jedzenia czy większej aktywności zwłaszcza w drugiej połowie dnia. Niestety od rana Madzię "dorwała" Pani Monika - rehabilitantka i znów było okropne darcie na cały oddział. Kobieta jest skuteczna w swoich metodach ale czy rehabilitacja ma boleć, tego nie jestem już taka pewna. W każdym razie póki tu jesteśmy horror będzie trwał...
Kolejne złe wieści to takie, że prawdopodobna będzie transfuzja krwi u Madzi jeszcze w Warszawie. Wiedziałam, że tak będzie bo bunt naszej hemoglobiny trwa nadal. Jutro ponowne wyniki i decyzja, czy się toczymy, czy zostajemy dłużej niż na chemię. Niestety leukocyty też już wprowadziły nas w aplazję, tak więc tym razem tak łatwo nie będzie.
Do następnego razu, moi mili, czyli do jutra :-) Tylko weźcie poprawkę na daty, bo jak zwykle piszę w czasie teraźniejszym ale o minionym dniu.
Pozdrawiam i proszę o modlitwę, również za Alinkę naszą nową poznaną koleżankę, choroba powróciła po pięciu miesiącach, tydzień temu przeszła torakotomię, a jutro czyli dziś dostanie pięciodniową chemię, niestety wyniki wyciętych zmian nie są najlepsze. A Ala jest naprawdę bardzo mądra jak na swoje sześć lat, z których dwa to walka na śmierć i życie.

2 komentarze:

  1. Proszę Pani mi tu w Niemczech mówią że trochę boleć musi ale nic na siłę. A jak Madzi idzie rehabilitacja i jak nasz zakład?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julcie, jak miło Cię tu gościć, dzięki, bo już się bałam, że tylko tutaj wszystkich boli. My tak naprawdę zabierzemy się do pracy na 100 % po zakończeniu leczenia, bo jak do tej pory między cyklami to Syzyfowa praca. Jestem pewna, że ten zakład już wygrałaś, ale cieszymy się z tego i tak. Buziaki i pozdrowionka dla taty, bo z mamą jesteśmy na bieżąco.

      Usuń