Łączna liczba wyświetleń

środa, 26 marca 2014

Kochani, dziś na szczęście mija jeden z tych dni, kiedy człowiek ma wszystkiego dość i myśli, że już nigdy nie będzie normalnie. Wybaczcie moje osobiste dygresje, mam  tysiąc innych myśli, ale zachowam je dla siebie, żebyście nie popadli w podobny nastrój do mojego.
Z bieżących informacji mamy takie, że leukocyty jeszcze spadły 1,0 a neutrofili w ogóle brak, już nic nie rozumiem bo to nie czas aplazji po chemii, hgb też pomalutku w dół 10,6 tylko płytki jak zwykle nie dają plamy 228. Na szczęście w tym wszystkim Madzia czuje się dobrze, jedynie nie można do niej przemówić jeśli chodzi o jedzenie czy picie rzeczy ważnych dla poprawy  wyników no i ćwiczenie nóżki jest jakąś karą czy już sama nie wiem czym. Nie docierają żadne argumenty, prośby , groźby - nic. Jeszcze chwila i będzie za późno by cokolwiek wyćwiczyć. Tak więc dzień był nerwowy i całokształt wpłynął na moje samopoczucie.
Mam wieści, że Iga nasza kumpela od chemii dziś przetrwała dzielnie swój pierwszy dzień kolejnego cyklu ( a znów miałyśmy być razem, tylko Madzia bojkotuje swój mam nadzieję ostatni cykl). Niestety u Grzesia złe wieści bo podane dwa cykle po wznowie nie zadziałały, guz rośnie i od dziś ma zmienioną chemię. W dodatku bardzo boli go noga, albo jest to spowodowane uciskiem guza na kręgosłup albo nie daj Boże coś w nodze. Znów pytanie bez odpowiedzi, za co te dzieci muszą tak cierpieć????
Jutro musi być lepiej...

3 komentarze:

  1. Madziu ćwicz nóżkę bo to dla twojego dobra. Pozdrawiam cieplutko wujek Bartek. Ja sam ćwiczę wiec wiem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mamo Madzi domyślam się co czujesz-niestety sa takie dni...Do tej pory są u mnie takie dni, choć minęło 4,5roku od zakończenia leczenia u Michała. Została blizna po operacji, dokumenty, strach i niepewność. Ale to nic... Wszystko trzeba przetrwać, wierzę że bedzie dobrze u Michała i u Madzi też. Bądź silna, nigdy się nie poddawaj. Ja w pewnym momencie przestałam myśleć i zastanawiać się-co bedzie jeśli...a może... Bo bym zwariowała. Teraz za to nadrabiam myslenie, ale teraz mogę, bo jeździmy tylko na kontrole. Jeszcze 2 razy i...koniec z onkologią. To się wydaje niemożliwe....a jednak. Anna mama Michałka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem droga mamo Michała, człowiek przyzwyczaja się do wszystkiego, ale tylko wtedy kiedy jest w miarę spokojnie - nawet w naszej czy wtedy waszej sytuacji. Umiemy, żyć z chorobą dziecka choć ciągle jest strach to czasem nie ma złych myśli i żyjemy jakby "normalnie" jak na tę sytuację. Ale zawsze jest coś co przypomni nam, że mamy być czujni, że nadal mamy się bać. I będziemy za każdym razem, jakiegoś bólu, gorączki, zwykłego kataru i każdej kolejnej kontroli. Tak już będzie, ale najważniejsze, że będziemy wciąż razem !

      Usuń